
Wykonawcy:
Repertuar:
Geniusz i nędza
Felix Mendelssohn żył zaledwie 38 lat. Miał tylko 21 lat, gdy Robert Schumann obwołał go nowym Mozartem. Faktycznie, podobnie jak on rozpoczął naukę w dziecięcym wieku, ale w przeciwieństwie do Mozarta nie koncertował tak wiele – być może nie musiał tyle co on podróżować, ponieważ dom Mendelssohnów przyciągał tych, do których należało jechać, aby robić karierę, czyli czołowych intelektualistów, artystów czy polityków. Komponować Mendelssohn zaczął w wieku 10 lat. Tym, co stanowiło kamień milowy jego kompozytorskiej drogi był wielki sukces uwertury do Snu nocy letniej publicznie zaprezentowanej w 1827 roku. W tym samym roku zagrano także I Symfonię, którą napisał trzy lata wcześniej. Nikt nie miał wątpliwości, że dzieło jest wybitne, łącznie z dyrygentem lipskiego Gewandhausu, gdzie je pierwszy raz zagrano. Wśród publiczności nowa Symfonia – swoisty sprawdzian kompozytorskiego rzemiosła – nie wywołała sensacji. Niemcy nie poznali się od razu na geniuszu twórcy, za to Anglicy wręcz przeciwnie. Londyńskie Towarzystwo Filharmoniczne długo oklaskiwało Symfonię, którą poprowadził od pulpitu sam kompozytor. Czasopismo „The Harmonicon” pisało, że „młody twórca już znalazł się pomiędzy najlepszymi”, a w nowym dziele dostrzegali „bogactwo inwencji oraz oryginalność efektów”.
Dwa lata wcześniej, mając zaledwie 16 lat, Mendelssohn poznał Ferdinanda Davida, znakomitego skrzypka, z którym się zaprzyjaźnił. Niezwykłym zbiegiem okoliczności obaj urodzili się w tym samym domu w Hamburgu. Obaj byli Żydami, którzy przeszli na chrześcijaństwo. David, podobnie jak Mendelssohn, był cudownym dzieckiem, który po raz pierwszy wystąpił publicznie w wieku 15 lat w Lipsku w 1825 roku, grając w duecie ze swoją siostrą Louise, utalentowaną pianistką. „Był znakomitym wirtuozem, o którym mówiono, że posiadł zdolność emocjonalnej gry Spohra [swojego nauczyciela – przyp. red.] i wysokie techniczne umiejętności sobie współczesnych”. Ferdinand i Louise wspólnie grali jeszcze w Kopenhadze, Dreźnie i w Berlinie – i właśnie tam David spotkał Mendelssohna. Z Berlinem miał związać się tylko na pewien czas, zostając skrzypkiem w zespole Königstädter Theater, a następnie przez sześć lat grał w prywatnym kwartecie Carla Gottharda von Liphardta w Dorpacie (obecnie Tartu w Estonii). Liphardt był bogatym oficerem carskiej armii z ambicjami bycia patronem sztuki i przyciągania najlepszych muzyków swoich czasów. Davida skusiła ta perspektywa, bo Liphardt nie szczędził pieniędzy i dał mu wolność – skrzypek mógł swobodnie podróżować i robić karierę także jako solista.
Gdy Mendelssohn w 1835 roku stanął na czele orkiestry lipskiego Gewandhausu, bez wahania zaproponował Davidowi stanowisko koncertmistrza, na co ten się skwapliwie zgodził, opuszczając kwartet. Oznaczało to dla niego upragnioną stabilizację, także osobistą – David zakochał się bowiem w jednej z licznych córek Liphardta, ale ciągłe tournées nie pozwalały mu się ustatkować. Przyjął zatem angaż, oświadczył się i rok później, w 1836 roku, ożenił się.
David naciskał na Mendelssohna, by ten skomponował dla niego koncert. Nie obyło się bez turbulencji, Mendelssohn pisał długo, narzekając, że zadanie go przerasta. Zaczął w 1839, a skończył dopiero w 1844, gdy był już bardzo chory – tak bardzo, że premierę w 1845 roku poprowadził w jego zastępstwie Niels Gade. David był dziełem zachwycony. Mówił: „Jest mnóstwo dobrej muzyki na skrzypce i orkiestrę, ale tylko jeden wielki koncert – Beethovena. Teraz będą już dwa”. Inny wielki niemiecki wirtuoz Joseph Joachim miał w 1906 roku uzupełnić tę ocenę twierdząc, że najbardziej monumentalny jest koncert Beethovena, powagą rywalizuje z nim Brahms; najbogatszy, i najbardziej uwodzicielski jest koncert Brucha, ale najbardziej intymny, z głębi serca – koncert Mendelssohna).
Koncert skrzypcowy e-moll op. 64 stanowi połączenie cech nowej epoki, romantyzmu z klasyczną równowagą trzyczęściowej budowy. Do nowych pomysłów należało m.in. zrezygnowanie z orkiestrowej ekspozycji na początku i natychmiastowe wprowadzenie solisty z pełnym rozmachu tematem oraz to, że części koncertu są grane attacca, czyli bez przerwy. W pierwszej części Mendelssohn umieścił w pełni skomponowaną kadencję (prawdopodobnie stworzoną wspólnie z Davidem), ale Mendelssohn przesuwa ją z typowego miejsca na końcu części do środka, sprawiając, że organicznie wyrasta z przetworzenia i równie naturalnie rozpływa się w repryzie. Warto pamiętać o polskim akcencie w historii dzieła, które zyskało pośród solistów ogromną popularność i jest regularnie grane oraz nagrywane. Jego autograf odnaleziono dopiero w roku 1989 – w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie.
***
VIII Symfonia h-moll to dzieło tajemnicze. Wiemy, że Franz Schubert skomponował ją w ciągu kilku tygodni i w roku 1823 przesłał do Zarządu Towarzystwa Muzycznego w Grazu jako wyraz wdzięczności za przyjęcie go do tej grupy. Podarunek nie został doceniony. Sekretarz Anselm Hüttenbrenner włożył nuty do szuflady, gdzie przeleżały prawie czterdzieści lat. Kompozytor nigdy za życia tego dzieła nie usłyszał. Takie potraktowanie nie było w życiu Schuberta nowością – już na początku lat 20. jego „niezrozumiałą” i „nieco dziwną” twórczość odrzucały wydawnictwa Breitkopfa oraz Artaria, powołując się na wątpliwy sukces sprzedażowy oraz na niegotową do odbioru takiej muzyki publiczność.
Symfonię odnaleziono dopiero w latach 60. XIX wieku. O jej istnieniu dowiedział się dyrygent Johann Herbeck, któremu powiedział o niej brat Anselma Hüttenbrennera. Okazało się jednak, że nuty są niekompletne. Rękopis został jakby podzielony, a w papierach zachowały się zaledwie dwie kartki Scherza. Sugerowałoby to, że w założeniu kompozycja miała być czteroczęściowa. Herbeck dokonał premiery dwuczęściowej wersji 17 grudnia 1865 roku, jednak dołożył do niej zupełnie niepasujący finał III Symfonii Schuberta, zakładając, że dzieło nie powinno pozostać „niekompletne”. Zupełnie inaczej patrzył na nie Brahms, który uważał Ósmą za dzieło jak najbardziej „skończone”.
Oba ogniwa, z szerokimi, rozbudowanymi tematami ujęte są w ramy formy sonatowej. Uderzający jest dramatyzm części pierwszej i jej rozbudowana, pomysłowa, innowacyjna instrumentacja. Nowoczesnym gestem było powierzenie tematu instrumentom dętym przy odsunięciu smyczków na plan tła – coś, co u Mahlera będzie charakterystyczne, tutaj dopiero się rodziło. Rodziła się także na gruncie symfoniki samodzielność wiolonczel. Dramatyzm budowany jest nagłymi, ostrymi akordami całej orkiestry. Drugie ogniwo wydaje się przynosić ukojenie i dopuszcza do głosu romantyczne tęsknotę i czułość – jednak to tylko kostium, pod którym skrywa się nie mniejszy niż w pierwszym ogniwie tragizm i smutek. „Moja muzyka jest wytworem mojego geniuszu i mojej nędzy, a to, co napisałem w największym nieszczęściu, świat wydaje się lubić najbardziej” – napisał Schubert.
Mateusz Ciupka („Ruch Muzyczny”, podcast „Szafa Melomana”)
Maciej KOCZUR – dyrygent urodzony w 1989 roku, pochodzący z Bochni. Laureat III miejsca oraz nagrody publiczności na Vienna International Conducting Masterclass & Competition „Wiener Schule" w Wiedniu. Zdobywca I nagrody na Konkursie Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego oraz tytułu Najlepszego Polskiego Młodego Dyrygenta. Maestro Jerzy Maksymiuk wybrał go na swojego następcę, przyznając mu nagrodę „Małe Berło” ufundowaną przez Fundację Kultury Polskiej.
Reprezentował Akademię Muzyczną w Krakowie w programie Ovid's Metamorphoses Erasmus Intensive Programme organizowanym przez Akademię Muzyczną im. Ferenca Liszta w Budapeszcie. Jako dyrygent Orkiestry Kameralnej „Archetti” jest laureatem kilku międzynarodowych konkursów: Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na 32. Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Bydgoszczy, III nagrody i wyróżnienia w kategorii orkiestr smyczkowych na Summa Cum Laude International Youth Music Festival w Wiedniu oraz I nagrody w kategorii orkiestr smyczkowych i zespołów symfonicznych na 59. Europejskim Festiwalu Muzyki Młodzieżowe European Music Festival for Young People w Neerpelt w Belgii.
Maciej Koczur współpracował z większością polskich Filharmonii oraz z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia i Sinfonią Varsovią.
fot. D. Ścigalski
Przemysław PRUCNAL – urodził się w 2002 roku w Krakowie. W październiku 2021 roku rozpoczął studia licencjackie na Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Bydgoszczy pod kierunkiem Mariusza Patyry.
Brał udział w wielu projektach i inicjatywach artystycznych. Występował z koncertami m.in. w Filharmonii Krakowskiej, Filharmonii Zabrzańskiej, Filharmonii Pomorskiej i w Sydney Opera House z Sydney Symphony Orchestra pod batutą Tianyi Lu. Pracował z wybitnymi artystami, takimi jak: Alexander Sitkovetsky, Noah Bendix-Balgley, Jakub Jakowicz, Joel Link, Paweł Zalejski, Bartosz Bryła, Vadim Brodski, Daniel Stabrawa, Bartłomiej Nizioł oraz Ray Chen.
Do jego największych sukcesów należą: I nagroda na Ogólnopolskim Konkursie Skrzypcowym CEA w Kielcach, Grand Prix oraz I nagroda i Nagroda Specjalna na XV Ogólnopolskim Forum Młodych Instrumentalistów w Rybniku, I nagroda na IV Ogólnopolskim Konkursie Talenty Skrzypcowe w Poznaniu.
Jest stypendystą prestiżowego programu Narodowego Centrum Kultury „Młoda Polska”.
fot. P. Zechenter
Paweł RIESS – altowiolista, kompozytor, aranżer, dyrygent oraz badacz sztuki oddany propagowaniu ciekawej i mniej znanej muzyki. Od początku drogi zawodowej związany z Akademią Muzyczną im. K. Pendereckiego w Krakowie gdzie studiował instrumentalistykę, dyrygenturę i teorię muzyki. W ramach doktoratu realizowanego w macierzystej uczelni zajmuje się badaniem i popularyzowaniem twórczości kameralnej Jerzego Fitelberga. Założyciel zespołów Fitelberg Quartet oraz Farve Ensemble. Jest stałym członkiem InfraArt Chamber Orchestra. Współpracował m. in. z Orquestra Sinfónica do Porto Casa da Música, Janáček Philharmonic Orchestra Ostrava, Operą Śląską w Bytomiu i Sinfoniettą Cracovią. Swoje doświadczenie instrumentalne łączy z zamiłowaniem do aranżowania i komponowania muzyki, opowiadania o sztuce, oraz opracowywania materiałów nutowych.
fot. Grzegorz Łyko