Filharmonia Krakowska
Instytucja kultury województwa małopolskiego
A- A A+
Szukaj

Menu

Miejsca zostały obecnie zablokowane na czas rezerwacji.
03 11-2023
godz. 19:30
Miejsce SALA KONCERTOWA FILHARMONII
Rodzaj koncertu Koncerty Oratoryjne
Rodzaj abonamentu
CENA BILETÓW: I strefa - normalny: 70 zł I strefa ulgowy: 60 zł II strefa - normalny: 60 zł II strefa - ulgowy: 50 zł III strefa - normalny: 45 zł III strefa - ulgowy: 35 zł miejsca z ograniczoną widocznością: 30 zł
Przewijaj wydarzenia
KONCERT SPECJALNY
03-11-2023 godz. 19:30 SALA KONCERTOWA FILHARMONII
CENA BILETÓW: I strefa - normalny: 70 zł I strefa ulgowy: 60 zł II strefa - normalny: 60 zł II strefa - ulgowy: 50 zł III strefa - normalny: 45 zł III strefa - ulgowy: 35 zł miejsca z ograniczoną widocznością: 30 zł

Wykonawcy:

na okoliczność Święta Zmarłych

Orkiestra i Chór Filharmonii Krakowskiej
Piotr Sułkowski - dyrygent

Magdalena Drozd - sopran
Joanna Święszek-Przeliorz - alt
Bartłomiej Chorąży - tenor
Patryk Wyborski - bas
Piotr Piwko - chórmistrz

Repertuar:

Wolfgang Amadeus Mozart – Requiem d-moll KV 626


W czasach Wolfganga Amadeusa Mozarta msze żałobne wykonywano publicznie wyłącznie zgodnie z ich sakralnym przeznaczeniem. Requiem nie mogło zabrzmieć jak dziś, w sali filharmonii – muzyka funeralna towarzyszyła ludziom jedynie w ich ostatniej drodze lub w czasie odprawianych w kościołach nabożeństw w intencji zmarłych. Okazją do powstania najsłynniejszego dzieła żałobnego wszechczasów, czyli Requiem d-moll KV 626 (1793), stała się śmierć dwudziestoletniej Anny – żony hrabiego von Walsegg-Stuppach, który anonimowo zamówił dzieło u Mozarta, chcąc wykonać je jako własne w kaplicy w swojej posiadłości pod Wiedniem.


Chociaż Mozart pisał Requiem z myślą o młodej hrabinie, okazało się, że tworzył je dla siebie – jak wiadomo, zmarł w trakcie pracy. Fragmenty nieukończonego dzieła zostały prawdopodobnie wykonane po raz pierwszy podczas mszy poświęconej pamięci Mozarta, na kilka dni przed planowanym terminem zaprezentowania ich światu przez hrabiego Walsegga. Przyczyna śmierci prawdziwego autora pozostaje do dziś tajemnicą, a Requiem – jedno z najwybitniejszych dzieł Mozarta – wzbudza do dziś tyle podziwu, ile kontrowersji. Do wzrostu jego popularności niewątpliwie przyczynił się film Miloša Formana z 1984 roku, utrwalający mit tajemniczych okoliczności powstania utworu. Chociaż pogłoski o otruciu wycieńczonego pracą nad Requiem kompozytora przez jego rywala, Antonio Salieriego, nie znalazły potwierdzenia, prawdopodobny wydaje się dramatyczny wyścig z czasem, który Mozart niestety przegrał. Przed gwałtowną śmiercią zdążył napisać zaledwie Introitus, część Kyrie i naszkicować kilka kolejnych fragmentów, od Dies irae po dwa odcinki Offertorium. Dzieło, za namową żony Mozarta, Konstancji, dokończył prawdopodobnie jeden z jego uczniów,

Franz Xaver Süsmayr, jednak ponieważ nie zasłużył się on w historii muzyki wartościowymi kompozycjami, niektórzy badacze poddają w wątpliwość jego współautorstwo lub rozważają przypuszczenie, iż posiłkował się autentycznymi szkicami Mozarta w większym stopniu, niż nam o tym wiadomo. Requiem – najbardziej „operowe” arcydzieło muzyki sakralnej – bywa także analizowane pod kątem wpływów wolnomularskich, o których obecności mają świadczyć m.in. obsada instrumentalna wykorzystująca typowe dla muzyki masońskiej rożki basetowe oraz tajemnica, otaczająca okoliczności powstania utworu i nagłego zgonu kompozytora.


W XVIII wieku, przy ówczesnym stanie medycyny, przedwczesna śmierć była zjawiskiem powszechnym. Nie dyskutowano z wyrokami boskimi i lękano się groźby mąk piekielnych. Zgodnie z kanonem myślenia obowiązującym w czasach mu współczesnych, Mozart w sekwencji Dies irae przedstawił przerażającą wizję Sądu Ostatecznego, a tymczasem sam pisał do ojca, że śmierć to „najlepsza przyjaciółka, która potrafi uspokoić i pocieszyć”. Wyprzedzając nawet w tej kwestii swoją epokę, z nadzieją myślał o wieczności, traktując ostatnią drogę jako klucz do prawdziwego szczęścia. Być może dlatego w opisywanym przez Schönberga niebie „obowiązującą muzyką jest Bach, ale kiedy aniołowie są sami, grają sobie Mozarta”.


Dorota Staszkiewicz